29 мая 2012 г.

Zupełnie inny rosyjski

Dzisiaj będzie mówił o pewnej niezwykłej odmianie języka rosyjskiego. O takiej, która z pewnością nie znajdzie się w podręcznikach, a jednak potrafi zafascynować :)

Chodzi mi o "rastamańskie baśni ludowe" autorstwa Dmitrija Hajduka [nie]zwykłego tłumacza ze wschodniej Ukrainy. Specyficzna stylistyka, słownictwo i sposób mówienia w idealny sposób służą do przekazywania narkotycznych wizji :)

Nie zrozumcie mnie źle: nie zachęcam do palenia zioła i sam go nie palę; cała magią tutaj polega na tym, że już same teksty/nagrania Hajduka wystarczą, by zasmakować zupełnie innej rzeczywistości.

Sam Hajduk opowiada o genezie tego "gatunku literackiego" w taki sposób (cytaty z wywiadu):

Думаю, меня подтолкнул к этому сборник «Заветные русские сказки» Александра Афанасьева. В перестройку его переиздали сразу несколько издательств, в том числе «Миф», в котором я работал. Это не вошедшие в четырёхтомное собрание сказки с матюгами и антиклерикальными мотивами — то, что тогда и сейчас, наверное, нельзя издавать. Они сильно напоминали тот фольклор, который был вокруг меня. Я подумал: а чего, собственного говоря, теряю материал? Ну и занялся им.
[Меня окружала] полтавская тусовка. Такая тусовка есть в любом городе — люди, которые непонятно чем занимаются. Тогда до Полтавы добрались песни Геры Моралеса, вот тусовку и пробило, что они растаманы. Потом, когда я несколько текстов, родившихся в ней, оформил, встал вопрос, как их назвать. Назвал растаманскими народными сказками. С тех пор так и пошло.
В середине 90-х, вообще-то говоря, меня и заинтересовала полная чушь. Я не писал сказки, а расшифровывал результаты наших бесед с магнитофонной ленты, в дальнейшем оформляя их в читабельные тексты. Они и привлекли меня тем, что выглядели полной чушью. Возможно, именно поэтому понравились широкой общественности.
Это фольклористика, причём не совсем честная. Тексты типа магнитофонных расшифровок. Только они редактированные, в них выстроен сюжет, убраны повторы. Короче говоря, из них сделан читабельный текст. Так поступали братья Гримм, в частности. У меня есть несколько своих текстов, которые я включил в сборник растаманских сказок: «Регулярная шизофрения» и «Про одинаковых людей».

Z tych "naprawdę jego" tekstów "Regularna schizofrenia" wydaje mi się dość ciekawa, dlatego że można ją odczytać jako alegorię do naszej obsesyjnej potrzeby mówienia w innych językach (a w moim przypadku — także zamieszkania w dwóch państwach na przemian :)


Bajki Hajduka są dobrym narzędziem do nauki języka, ponieważ przeważna większość z nich ma zarówno wersję tekstową jak i nagranie mp3 lub nawet wideo. Głowne źródła już podaję: strona Rastaman Tales, blog Hajduka na LiveJournal oraz jego świeżo otwarta strona na PodFM. Na blogu możecie między innymi znaleźć informacje o tym, jak zorganizować wystąpienie Hajduka na żywo w swoim mieście :)

Jeśli nie łatwo wam idzie z tym "alternatywnym rosyjskim", mogę zaproponować niektóre utwory w bardzo dobrym tłumaczeniu Jacka Podsiadła (właśnie wczoraj kupiłem ebook na Gandalfie). A tutaj można sobię ściągnąć bezpłatny fragment. Ja także sobie pozwolę na koniec wpisu zacytować kawałeczek jednego akapitu:
A psychiater mówi: a jakie znów wariatkowo? Tu nie ma żadnego wariatkowa. Wtedy partyzant mówi: bez kitu, co to za bajer? Wariatkowa nie ma, a psychiater jest. A psychiater mu mówi: psychiatra żadnego też nie ma. I sanitariuszy nie ma. I tych, Niemców także nie ma. Ani Rosjan wcale nie ma. Ani Żydów wcale nie ma. I Czeczenów także nie ma. I Kazachów także nie ma. I Ormianów także nie ma. I Francuzów także nie ma. I Japońców także nie ma. I Chińczyków także nie ma. I Koreańczyków nie ma. I Wietnamców także nie ma. Tu partyzant załapuje ten rytm i zaczyna go wystukiwać. A psychiater łapie się za gitarę, i robi się małe jam-session na półtorej godzinki. A potem partyzant pyta: to powiedz, ale bez kitu, nie ma tu Niemców? A psychiater odpowiada: bez kitu, nie ma. I mnie nie ma. I ciebie nie ma. A jest tylko jedna wielka, globalna ściema, to tylko taki bajer, że coś gdzieś jest. A tak naprawdę nigdzie niczego nie ma, ot co. Tylko zakumaj, gościu, jak klawo: wogle nigdzie niczego absolutnie nie ma.

23 мая 2012 г.

2-3 czerwca: Zjazd blogerów językowych

Jeżeli jesteście czytelnikami Language Sport lub Nauki Języków, to już zapewne wiecie, że 2-3 czerwca w Warszawie zapowiada się kolejne spotkanie blogerów językowych — tym razem tłumniejsze za poprzednie :)

Już miałem zaszczyt w czymś takim uczestniczyć, i was do tego zachęcam. Zabierzcie ze sobą ciekawe pomysły i dobry nastrój — i dołączajcie do nas!

Skoro spotkanie jest duże, wypadałoby wybrać dla niego oficjalny hymn :) Nie wiem, czy nasze piękne organizatorki się zgodzą, ale proponuję na tę rolę piosenkę Andrieja Kotina, bardzo "międzynarodowego" wykonawcy, cokolwiek by to znaczyło :) Piosenka jest między innymi o tym, jak czarującym bywa nieznany język... Nagranie pochodzi z Wrocławia, sprzed 2,5 lat; byłem tam na żywo i było genialnie!


Pomysły na ciekawe elementy programu (oraz pytania, na które chcielibyście usłyszeć odpowiedzi wszystkich uczestników spotkania) proszę zostawiać w komentarzach. I jeszcze raz w imieniu organizatorów zapraszam wszystkich do udziału!

20 мая 2012 г.

Mój program wyborczy :)

Z powodu nominacji bloga "Nie tylko rosyjski" do udziału w międzynarodowym rankingu "Top 100 Language Lovers" pilnie proszę o pomoc. Zajmie wam to nie więcej niż 30 sekund.
 
Vote the Top 100 Language Learning Blogs 2012

Algorytm jest jasny i prosty jak myśl Lenina:
  1. Wejdź na stronę głosowania: http://www.lexiophiles.com/language-lovers-toplist/vote-for-your-favorite-language-learning-blog-2012
  2. Wybierz "nie tylko rosyjski"
  3. Kliknij "Vote!".

Głosować można do 28 maja 2012. 50% wyniku zależy od decyzji organizatorów, ale mimo to każdy głos ma wielkie znaczenie!
Żeby było jak w prawdziwych wyborach, muszę teraz rzucić kilka obietnic :)
  1. Będę aktywnie uczestniczyć w zorganizowaniu spotkań blogerów językowych na żywo oraz zawczasu  informować o takich spotkaniach na łamach bloga, żeby chętni mogli dołączyć. Mogę zdradzić tajemnicę: następne spotkanie zapowiada się na początku czerwca! 
  2. Mniej więcej w czerwcu ukaże się moje tłumaczenie nowego e-booka Davida Snopka na rosyjski. Moim zdaniem to świetna książka, tak że русскоязычный интернет просто обязан с ней познакомиться :) I oczywiście, będzie to świetna lektura dla wszystkich, kto uczy się rosyjskiego.
  3. Latem ukaże się mój bezpłatny ebook o nauce rosyjskiego. Nie tak duży jak dzieło Snopka, same konkrety :)
  4. Trochę później zamierzam napisać coś, na podstawie czego Karol Cyprowski śmiało mógłby nazwać mnie demonem głupoty. Ale nie, raczej aniołem głupoty, bo przecież mam skrzydełka :)
  5. Już wkrótce: na łamach blogu będę odpowiadał na pytania czytelników. Pytać można mailem: ros.native@gmail.com
A teraz czas na uśmiech: mój pierwszy filmik na YouTube. W sieciach społecznościowych dostałem już kilka komentarzy — ludzie zwracają uwagę na niezbyt wysoką jakość dźwięku, na błędy w moim polskim i na to, że wyglądam, jak gdybym przed chwilą wypalił skręta. No cóż, zakup lepszego sprzętu do nagrywania już mam w planach; z akcentem mówię chyba w każdym języku, nawet w moich dwóch ojczystych, a poza tym wkrótce mam zamiar napisać o pięknie błędów :) Jeśli chodzi o skręty, to cały czas tak wyglądam, mimo że nie używam żadnych narkotyków. "Так что я в наркотиках совсем не нуждаюсь. Я и без них вижу жизнь живописной. У меня и справка есть." © W każdym razie, żaden z tych argumentów nie musi stać na przeszkodzie głosowaniu na blog "nie tylko rosyjski" :)
Repetitio est mater studiorum. Jeszcze raz:
  1. Wejdź na stronę głosowania: http://www.lexiophiles.com/language-lovers-toplist/vote-for-your-favorite-language-learning-blog-2012
  2. Wybierz "nie tylko rosyjski"
  3. Kliknij "Vote!".
Dziękuję!

17 мая 2012 г.

Blogerzy wszystkich krajów, łączcie się!

Co możemy robić w nocy? Prawdopodobnie, każdy z nas jest w stanie wymienić dziesiątki interesujących opcji. Ale możecie mi uwierzyć: jednym z najciekawszych pomysłów na spędzenie nocy jest udział w międzynarodowych spotkaniach polskich blogerów językowych :)

Jak wcześniej zapowiadałem, w nocy z 14 na 15 maja takie właśnie spotkanie odbyło się w Warszawie. Uczestników było niewiele, ale jakich! Language, a jednocześnie sport; rosyjski, ale nie tylko... Czyli grupa była idealnie zróżnicowana pod względem płci, zainteresowań, kierunków studiów, miejsca zamieszkania i doświadczenia w blogowaniu :)

Spotkanie potrwało około 8 godzin. Oprócz zwiedzania miasta — a Warszawa, trzeba przyznać, wiosną wygląda bardzo imponująco — udało się omówić wiele interesujących tematów. Oto tylko niektóre z nich:
  • czy mają języki duszę, czyli prawo relatywizmu językowego w praktyce; 
  • subtelne (i nie bardzo) różnice między niektórymi parami wyrazów rosyjskich (сандали - босоножки, ремень - пояс, жакет - пиджак, itd.) oraz ich rozumienie przez obcokrajowców;
  • zróżnicowany poziom znajomości rosyjskiego wśród Bułgarów;
  • dzielnicy Moskwy: mity a rzeczywistość;
  • slam poetry i konkursy poetyckie jako współczesne formaty niepoezji;
  • postawy ludności miejscowej wobec turystów i turystyki — szczególnie w mekkach turystycznych;
  • poradniki do samodzielnej nauki języków: Kato Lomb vs David Snopek;
  • z iloma językami może pracować naprawdę dobry tłumacz?
  • "prawdziwa" znajomość języka a rzadko używane wyrazy;
  • "śmieszne słówka" jako element rozbawiający w nauce języków.
Oprócz dyskusji, w programie spotkania znalazło się jeszcze kilka ważnych elementów:
  • recytowanie współczesnej poezji rosyjskiej (Andrej Rodionov, Dmitri Tonkonogov, Anna Russ);
  • analiza porównawcza e-czytników ze względu na dostosowanie do nauki języków;
  • badania onomastycznej tkanki Warszawy (doszliśmy do wniosku, że spośród wszystkich stołecznych osiedli zdecydowanie najsłitaśniejszą nazwę nosi Piekiełko :)
Rzecz jasna, każdy z wymienionych tematów można by tutaj rozwinąć, gdyby byli chętni dowiedzieć się o nich więcej.

Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom spotkania (łącznie ze mną, oczywiście :) za dobrze spędzony czas i inspirację. A jeżeli jesteś blogerem/blogerką, zachęcam gorąco do udziału w tego typu wymianach doświadczeń, oraz do ich samodzielnego zainicjowania. Daje to naprawdę bardzo dużo. Bo gdy siedzi człek samemu z czarnymi myślami, człowiek rzuca słuchawkami... :)

11 мая 2012 г.

Blog Wszechmogący


Wczoraj nieoczekiwanie dowiedziałem się o IV Ogólnopolskim Zjeździe Analityków Mediów. W tym roku organizatorzy wybrali bardzo imponujący temat i nazwę: BLOG WSZECHMOGĄCY. Polska blogosfera z perspektywy medioznawczej, społecznej i marketingowej.” Jako początkujący polski bloger, natychmiast postanowiłem skorzystać z tak świetnej okazji dokształcenia się. I nie żałuję.

Naprawdę dużo stamtąd dla siebie wyniosłem – i chodzi nie tylko o jedzenie :) Na podstawie konferencyjnych przemyśleń już wkrótce ukaże się mój wpis pt. „Recepta na udany blog”. A teraz zacznę od czegoś w rodzaju luźnej relacji – opiszę, co mi się najbardziej spodobało.

Uwielbiam prezentacje, przygotowane w Prezi :) Jedna z przelegentek na to się odważyła. Me gusta :)

2. Karolina Burno o mikroblogach partii politycznych
Byłem szczerzę zafascynowany prelegentką.

3. Debata: Blog, blog – kto tam?
Sensowni uczestnicy, treściowe wypowiedzi, dobra moderacja. Jak gdybym do raju trafił. Co prawda, w trakcie sesji pytań i odpowiedzi 2 osoby na sali trochę niezgrabnie próbowały się poreklamować, ale generalnie nie zepsuło to wrażenia.

Tuż po debacie udałem się na zajęcia z dr Rigelsem Halilim. Wspaniale pogadaliśmy o krachu piramid finansowych w Albanii. Szkoda tylko, że nie można jednocześnie uczestniczyć w zajęciach a słuchać referatów na konferencji :)

4. Marcin Łączyński – Polskie blogi kulinarne
Najlepszy (moim zdaniem) referat na całej konferencji.

5. Paulina Mikuła – Polak o swym erotycznym świecie. Analiza języka blogów dla dorosłych.
Nie spodziewałem się czegoś dobrego od referatu o takiej nazwie, a jednak... Dziewczyna naprawdę się zna na erotyce! Bardzo dobry referat! Szkoda, że prezentacji nie było.

...na sam koniec mimo problemów technicznych udało się obejrzeć film Blogersi.

Wielkie dzięki organizatorom!


P. S. Dzięki internetowi w trakcie konferencji niespodziewanie zostałem organizatorem Międzynarodowego Spotkania Polskich Blogerów Językowych :) Spotkanie odbędzie się w Warszawie, w nocy z 14 na 15 maja :)

8 мая 2012 г.

Epic Win!

The man in black is Matt Mozingo, probably the all-time favorite leader of Vinnytsia's largest English Club. I'm sincerely grateful to Oleg Yarmak, my former schoolmate, for reminding me of the Club in early spring 2011 and therefore bringing me back into the community — otherwise I'd totally miss out on that welcoming and inspiring world, that "parallel reality", which was (and still is!) only one step away from each inhabitant or guest of my home city...

Today I'm going to share a piece on my earlier adventures, written for a writing contest organized by Matt. Well, I'd even say "the writing contest", since as far as I know it was the one and only endeavor of that kind (club members themselves organized something similar later, but on a smaller scale). The task was to describe one's ideal travelling experience, either an imaginary project or something that has actually happened. And yes, I was among the 2 absolute winners and got a lasting practical present from the US! According to Matt, some parts of my text are unquestionably funny :)

Enough with intros, let's take a look at the text itself!

THE EPIC WIN AMIDST AN EPIC FAIL
or My Ideal Travelling Experience

Not long ago at one of our English club’s meetings Matt mentioned, how getting into troubles while travelling can considerably improve a vacation. Most of us readily agreed with this notion, and came up with a dozen of benefits one can get from an unexpected failure: challenge, adventure, finding oneself in unusual surroundings, meeting unexpectedly kind people, and above all, making the best memories. I hope this story will take it to a whole new level. Yes, finding your way out of your own problem can be quite entertaining; but partaking in someone else’s failure can at times become your Ideal Travelling Experience.

The thing took place in summer 2009. The Polish NGO I worked for granted me a vacation. Among other plans, I contemplated visiting my motherland. A short internet search drew my attention to Svirzh 2009, a new open-air festival. Its impressive program, gleaming with well-known names, left me no choice than to go there. In order to spend less money and have more fun, I applied as a volunteer and made online friends with Kate, the Head Volunteer Manager of the festival. At the same time I learned about some Polish festivals, which had failed to provide a huge part of their declared event schedules (keep in mind that the devastating 2008 crisis was still very tangible). Shame on them, I thought, no such thing could ever happen at a Ukrainian festival. Now perhaps you've guessed where I'm heading with this…

Since no one was coming from Vinnytsia to bring my tent, I arranged with Kate that I’d sleep in hers; thus, I unwittingly landed in the best place to witness all the backstage life of the festival in real-time. At the volunteer’s sector, where the tent was set up, I met a group of volunteers who had come there 1 or 2 days before to help organize the campsite. Those brave and energetic people, most of them men, proudly referred to themselves as the Construction Brigade. Amusingly, they where the only volunteers who actually completed their task at that festival.


The first night was marvelous. Having got tired of walking around the huge festival’s territory and shouting cheerful nonsense, amazed by the scope of the forthcoming event, many of us decided to sleep outside the tents, chatting and watching the solemn star-filled sky.

The next morning all the volunteers got T-shirts and caps with the festival’s logo and started to work. Everyone had a different task: selling tickets, meeting and accommodating the performers, assisting in putting up tents, etc. As for me, I was helping to do sound checks at one of the numerous musical stages. The work wasn’t difficult; I even managed to get a brake and, among other things, spent some time near the Literature Stage, where – for the first time in my life – I was able to meet Anna Russ (the famous Russian woman poet) and some well-known Ukrainians. The great evening concert further increased my enjoyment. A rumor came about that the next day there would be no concerts, ‘cause the organizers were out of money. But I didn’t believe that.

The next day the rumors proved true. Performers and security guards were leaving (most of them not paid enough), the stages were dismantled. They still sold tickets, but for one day only. Volcanoes of hate speech were exploding here and there – most of them from people who had bought tickets for the entire festival.

Many of them wanted to talk to Armine, the head organizer of the whole thing, but she was rather
speechless; some of the active members of the Construction Brigade volunteered to help the organizers to keep at least some order and safety. There were no sound checks anymore, so I was free to visit the Literature Stage, explore the Svirzh castle and do anything I wanted.
The head organizer managed to talk some performers into playing for free, and paid the partners to leave one of the stages for one more day. So in the evening there was a sort of improvised concert. Since almost all the electricity generators were already taken away, the concert took place almost in complete darkness. Between the songs some desperate presenter (leader of some band, I suppose) was talking to people with fake enthusiasm. When that theatre of the absurd was still on, some creative minds came up with an effigy representing the festival’s organizers, and – after some ritual procession with dances and torches – burned it.

In the morning another set of presents was waiting for me: someone brought to our tent several boxes of Tshirts, caps, festival CDs and some other trifles of that kind. Each remaining volunteer was encouraged to take several ones, and so I did. In addition, there was a batch of preprinted “Agreements with volunteers”, which we decided to use for kindling the firewood. As the majority of people were leaving, I took a notebook with my poems and went to see, what was going on at the Literature Stage. Of course, there were no actual stage anymore, but the poets didn’t seem to need it in the first place. Luckily, some interesting people were still present, so we had poetic readings and even a slam contest. And – all of a sudden – I won it. The audience liked my humor and a lot of people donated something to reward me. Thus, beside some cash, my “prize” included several candies, apples, condoms, batteries, a bracelet, a lip balm tube, and even half a glass of beer.
Someone joked that I was one of the few people who actually got paid at the festival. The money was immediately spent to buy a funny T-shirt – the Ukrainian inscription on it read “Learn our language, bastards”.
Since I didn’t drink alcohol, the beer was carefully brought to the remnant of the Construction Brigade. I was happy as a sandboy. I won many more contests later in Poland, but am still thankful for that first victory.


I decided not to go home that day, and joined a group of volunteers going to swim in the local lake.
Interestingly, one of them came from Vinnytsia and was a student of the faculty I’d graduated from. Later in the evening, when we collected and inspected the foodstuffs we had, she suddenly transformed into an experienced chef and cooked the most delicious vegetarian dinner I tasted in half a year. The smell was so appetizing that we made quite a lot of new friends that night :) In the background there was another effigy burning of the organizers. Since Kate left in the morning, I had no tent to sleep-in, but a certain well-wisher quickly found me another one.

The camp was woken up by a thunderstorm early in the morning. I packed all my stuff and helped to pack the tent I slept in. Everyone was leaving the camp in haste, often loosing or forgetting things. Since I was one of the last people to leave, I got a bunch of new knives, spoons, forks and a bucket…

P. S. In 2010 the organizers were planning the festival once again, in a different location closer to Kyiv. But this time they failed even to begin it :)
© Dima Kushnir, 2011

6 мая 2012 г.

Stety, stety!

Ogólnie rzecz ujmując, element językowy nie jest negacją, przeciwstawieniem, Tak chcemy o nim myśleć i tego się chcemy trzymać, potrzebujemy bowiem prostych i jasnych reguł językowych i nie chcemy pamiętać o różnych odstępstwach od ustalonego porządku. Nie jest to jednak reguła bezwyjątkowa.

Mamy w języku takie słowa z cząstką nie-, które nie są zaprzeczeniem treści wyrazu. Niepozorny nie jest zaprzeczeniem słowa pozorny, niewidomy to nie odwrotność słowa widomy
a niechlujny – słowa chlujny. Niestety to także nie jest przeciwieństwo słowa stety...

To był cytat z poradnika językowego "Walczymy z bykami" autorstwa Ewy Kołodziejek (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010). Książkę tę bardzo polecam wszystkim miłośnikom poprawnej polszczyzny. W kwestii słowa "stety" rada autorki jest prosta: wolno go używać, ale wyłącznie na zasadzie zabawy słownej  lub nietypowego wyrażania swojej ekspresji.

A miłośniki rosyjskiego wcale nie mają łatwiej, gdyż w rosyjskim takie zjawisko występuje jeszcze częściej. Ale dla prawdziwego poety – a przecież każdy w głębi duszy jest poetą :) – takie małe komplikacje są bezcennym darem.

Pewnego dnia rosyjski blogger Juri Basin (Юрий Басин) postanowił wziąć garstkę różnych słów z "не-" o znaczeniu negatywnym, i na siłę utworzyć od nich słowa pozytywnę, odrzucając 2 pierwsze litery. Trzeba powiedzieć, że całkiem nieźle mu poszło :)


УДАЧНИК

Шёл по улице удачник,
Весь в глиже, одетый брежно,
И на вид он очень взрачный,
Сразу видно, что годяй!    

Он людимый, он имущий,
Удивительный дотёпа,
Он доумок и доучка,
И доразвитый вполне.

А ему идёт навстречу
Врастеничная Смеяна,
Языком вполне цензурным
Говорит ему взначай:

Я уклюжая такая,
И природная поседа,
Я радивая ужасно,
Очень ряшество люблю!

А давай-ка мы с тобою
Будем жить в законном браке,
Ведь такой кудышной пары
Сыщут вряд ли кто и где!
Gdy wrzuciłem ten poemat na swoją "ścianę" w sieci społecznościowej, dostałem bardzo pozytywne komentarze. Na przykład, moja koleżanka z Moskwy pisze: "Шедеврально!!! :))) Благодарю от души! :)", a inna znajoma z Lugańska dodaje: "Супер! Очень неординарно и забавно!".

Na blogu autora komentarze były jeszcze ciekawsze, ponieważ w pewnej mierze naśladowały słowotwórczy chwyt, na którym zbudowano poemat. Oto jeden z najlepszych komentarzy:
Вмочь мне было прокомментить,
Шибко леп оригинал!
Я навижу шутки эти,
сразу видно — уч писал!

5 мая 2012 г.

Władimir Żyrinowski o zapożyczeniach językowych

Rosyjski mistrz populizmu Władimir Wolfowicz Żyrinowski ma swoje zdanie o języku! Poniżej przedstawiam kompilację wycinków z jego wystąpienia w Państwowym Instytucie Języka Rosyjskiego im. Puszkina. 


Ciekawie, że na samym początku wspomina o tym, że w Polsce zwiększa się liczba studentów filologii rosyjskiej :)

Oczywiście, Żyrinowskiemu obojętnie o czym mówić, grunt by było show. Ale niektóre z jego uwag są naprawdę słuszne!


Wielkim zaskoczeniem dla mnie było to, że Żyrik naprawdę jest filologiem. To znaczy, pierwszym kierunkiem, który ukończył, była... filologia języka tureckiego :) Oprócz tureckiego nasz piękny turkolog rzekomo włada niemieckim, francuskim i angielskim. Ocenić stopień jego znajomości tych języków można na podstawie poniższego filmika:


Moim zdaniem, jego turecczyzna jest nijaka, tym bardziej jak na turkologa (co wcale nie musi dziwić bo przecież gdzie on z niej korzysta?). Za to francuski brzmi całkiem zabawnie, a nawet naturalnie.

Tradycyjnie polecam czytanie artykułu o Żyrinowskim na Lurkmorze. Nie wiecie jeszcze, czym jest Lurkmore? Odsyłam do mojego wcześniejszego wpisu o humorze.

2 мая 2012 г.

Francuskie wspomnienia

Dziś zamieszczam kolejną opinię jednej z uczestniczek moich projektów edukacyjnych. Ciekawe, że czasem łatwiej uzyskać parę słów o czymś bardzo dawnym, niż o lekcjach sprzed tygodnia :)

Ten wpis dotyczy klubu języka francuskiego, który na zasadach wolontariatu prowadziłem w roku 2007 w Centralnej Bibliotece Winnickiej. Dużo się zmieniło od tamtych czasów; francuskiego już prawie nie pamiętam (chociaż wiem, że w razie potrzeby mogę znajomość tego języka szybko przywrócić i rozwinąć). Mniejsza o to, francuski klub kiedyś był, i bardzo mi miło o nim wspominać. Nigdy nie żałowałem, że się na coś takiego zdecydowałem  nawet mimo to, że czasami na rzecz klubu musiałem rezygnować z części moich przedsięwzięć komercyjnych.

A teraz zobaczmy, co ma do powiedzenia na ten temat Julia, wówczas jedna z najaktywniejszych członków klubu.

Удалось ли вам (в период занятий) достичь поставленных целей по изучению языка?

Я не ставила перед собой каких-либо определенных целей на каждое занятие, как это делают люди, серьезно взявшиеся за изучение иностранного языка (как то: выучить местоимения, научиться говорить простыми предложениями, или соблазнить учителя). Признаю, что я несколько легкомысленно относилась к урокам французского, по той простой причине, что я, наверное, больше всего нуждалась в общении и чувстве принадлежности к группе людей со схожими с моими интересами. Изучение языка стояло на втором месте. Я получила, что хотела: общение, смех, непринужденная атмосфера, умение читать по французски,строить элементарные предложения в настоящем времени.
Drobny komentarz: z tym podrywaniem nauczyciela to jednak można było spróbować. Prawdopodobnie udałoby się :)
Насколько мне удалось подобрать учебный материал/программу под ваши потребности?
Программа отвечала моим интересам и уровню знаний (что немаловажно) на 99, 9%. Почему не на все сто? Потому что совершенство недостижимо :)

Чего не хватало на занятиях?
Думаю, еще несколько человек.
W tym pytaniu już druga respondentka stosuję grę słow. A tak naprawdę to "чего" i "кого" to dwa zupełnie różne słowa :)
B чем смысл жизни?
Любовь
No właśnie. To jest najpoprawniejsza odpowiedź ewar.
Чего было слишком много на занятиях?
Противных библиотекарш, сидящих за нашими спинами
Uwaga: nie wszystkie bibliotekarki są aż tak niemiłe :) Ale rzeczywiście, czasem dochodziło do napięć, i to nie z naszej winy...
Было ли на занятиях что-либо неожиданно хорошее?
Творческие задания.(придумать животное, описать его, дать ему имя)
Dotychczas mam namalowany przez Julię obrazek, przedstawiający wymyślone zwierzę. Niestety, dzieli nas 1000+ kilometrów, tak że nie mogę go teraz tutaj zamieścić. Ale nikt mi nie przeszkadza kiedyś do tego wrócić.
Было ли на занятиях что-либо неожиданно отстойное?
Отмена занятия.
Takich niespodzianek starałem się nie robić; chodzi najprawdopodobniej o mój tygodniowy wyjazd na Ogólnoukraińską olimpiadę z języka angielskiego. A jednak mam usprawiedliwiedliwienie: wróciłem jako zwyciężca!
Каков был ваш вклад занятие?
Мое присутствие и активное участие.

Были ли вы (на ваш взгляд) хорошей ученицей? Почему?
Без лишней скромности скажу, что если и не была лучшей ученицей, то точно одной из неплохих. Потому что у меня одной из всей группы была тетрадка :)

Юлия

* * *

Tyle na dzisiaj. O zaletach (tudzież o wadach) działań wolontariackich kiedyś muszę napisać osobnie; wydaje mi się, że każdy, kto poważnie interesuje się nauką języków obcych, musi mieć na ten temat swoje zdanie (najlepiej poparte własnym doświadczeniem). O Julii też jeszcze będzie okazja wspomnieć :)

Poprzednią opinię można przeczytać tutaj.


Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Hosted Desktop